Strona główna » Wiadomości » Kolej jest dla ludzi » Na burze nie ma rady?

Na burze nie ma rady?

Przemek Kosmicki

Nawałnice, jakie przeszły przez Polskę w ostatni weekend spowodowały także ogromne problemy na kolei. 23 pociągi pasażerskie zostały odwołane , a setki miały opóźnienia, od kilkudziesięciu minut do kilku godzin.

Gwałtowne burze z gradobiciem, którym towarzyszyły wichury spowodowały w wielu miejscach zerwanie trakcji elektrycznej przez połamane konary i drzewa. Zasilanie elektryczne było też wyłączane z powodu awarii transformatorów i innych urządzeń. Powalone drzewa tarasowały też w niektórych miejscach tory, a dochodziło nawet do uszkodzeń elektrowozów, lokomotyw czy wagonów. Służby kolejowe nie były oczywiście w stanie szybko usunąć awarii, zwłaszcza w miejscach oddalonych od stacji i pasażerowie generalnie to rozumieli. Natomiast trudno było zrozumieć, że znowu przewoźnicy nie byli gotowi do pomocy swoim pasażerom uwięzionym w stojących w szczerym polu pociągach.

Najbardziej jaskrawym tego przykładem był los podróżnych pociągu TLK „Uznam” relacji Kraków – Świnoujście, który miał siedem godzin opóźnienia. Jechały nim m.in. dzieci wracające z kolonii, ale jak relacjonowali dziennikarzom podróżni, przewoźnik, czyli PKP Intercity, nie dostarczył do pociągu żywności i napojów. – A przecież nasza PKP chwaliła się, że jesteśmy przygotowani na lato, że mieliśmy w razie potrzeby dostarczać ludziom żywność i picie. Rozumiem, że „Uznam” stał gdzieś w polu, ale przez siedem godzin można było dojechać tam samochodem albo nawet ciągnikiem i pomóc tym ludziom – usłyszeliśmy od jednego z pracowników PKP Intercity. – Przyznam szczerze, że jest mi wstyd, bo to nie pierwszy taki przypadek naszej niefrasobliwości i braku przygotowania na takie niecodzienne sytuacje. I nie zdziwię się, jak rodzice tych dzieciaków wystąpią do nas o odszkodowanie – dodaje nasz rozmówca.

Wielu pasażerów ma pretensje do kolei, a zwłaszcza do Polskich Linii Kolejowych, które zarządzają torami, że przez lata nie robią nic albo niewiele, aby np. wycinać drzewa rosnące w pobliżu torów, które podczas burz i wichur stanowią największe zagrożenie dla ruchu pociągów.

Urząd Transportu Kolejowego informuje, że w ostatnim czasie zostało wydanych szereg decyzji nakazujących usunięcie drzew, które stoją bliżej torów niż stanowią to przepisy. „UTK konsekwentnie kontroluje wykonywanie tych decyzji w celu zapewnienia właściwego poziomu bezpieczeństwa podróżnych i pracowników kolei” – napisano w komunikacie urzędu. Ale sprawa z drzewami jest bardziej skomplikowana.

Co prawda są przepisy, które mówią o tym, że z powodu przepisów przeciwpożarowych w odległości minimum 15 metrów od osi toru nie powinno być drzew. Ale dotyczy to tylko nowych nasadzeń, więc nie ma możliwości wycinania 15 metrowych pasów drzew w lasach przez które przebiegają linie kolejowe. Trudno zresztą sobie wyobrazić wycięcie wielu milionów drzew, bo wywołałoby to na pewno duże protesty społeczne, nie tylko organizacji ekologicznych. Ponadto, w wielu miejscach drzewa są nie do ruszenia, bo tory biegną przez lub w pobliżu terenów cennych przyrodniczo i przed wycinką chronią je przepisy o ochronie przyrody. I ścina się wówczas tylko gałęzie wiszące nad torami. W górach z kolei wielu drzew nie da się wyciąć z powodów technicznych.

Podobne artykuły

0
Would love your thoughts, please comment.x