PKP a języki obce
Kolejna historia nadesłana do Biura Interwencji Pasażerskich. Pozostawiamy zaistniałą sytuację bez komentarza…
Witam,
chciałam opisać sytuację, której byłam świadkiem ok. 3 miesiące temu (dopiero dzisiaj dowiedziałam sę o waszym portalu).
Wracałam pociągiem Intercity z Warszawy do Krakowa. Jeszcze w Warszawie dosiadła się do mnie do przedziału dwójka Hiszpanów. Wszystko było ok, ja zajęta pracą, Hiszpanie podziwiający widoczki za oknem… do momentu kontroli biletów. Okazało się, że Hiszpanie mieli bilety na Interregio, tymczasem jechali ze mną wspomnianym Intercity. Cwaniactwo i poczucie bezkarności za granicą? Jak się okazało, nic z tych rzeczy.
Chcąc nie chcąc stałam się tłumaczem i adwokatem na linii Hiszpanie-PKP i dzięki temu poznałam całą historię pt „skąd się wzięli w Intercity i dlaczego ktoś im każe płacić”. Wspomniana dwójka pasażerów pojawiła się na dworcu w Warszawie z biletem w ręce, na tablicy odjazdów znaleźli pociąg do Krakowa, pobiegli na peron. Że na bilecie było dużo różnych oznaczeń, zapytali Pana w Ubranku Służbowym czy to właściwy bilet na ten pociąg (oczywiście po angielsku). Wśród bełkotu wyłapali „yes” więc wsiedli. Jak się okazało, wspomniany Pan w Ubranku Śłużbowym był kierownikiem pociągu, którym jechaliśmy – i pomiędzy wrzeszczeniem na Bogu ducha winnych Hiszpanów potwierdził, że tak, byli, pytali, więc im powiedział „das is bilet, pociąg, Zug, train Interregio” po czym wskazując na 'nasz pociąg’ dodał „to jest Intercity, normal train”. Hiszpanie usłyszeli „yes/jest”, do tego poparzyli na bilet – miało być normal, jest normal (bilet był bez zniżki, normalny, nie ulgowy, w prawym górnym rogu stoi jak byk że „NORMAL”). Wszystko się zgadza.
Sprawy by nie było, gdyby Pan Kierownik Pociągu się nie odezwał. Sami Hiszpanie stwierdzili, że im nie zależało na czasie, chcieli tylko dobry pociąg, ten na który mają bilet – gdyby usłyszeli, że to nie ich poczekaliby na następny. Gdyby nic nie usłyszeli też poczekaliby na następny. Chceli nawet wysiąść na najbliższej stacji i poczekać na „prawidłowy pociąg”, niestety najbliższą stacją był Kraków Główny.
Jakie im groziły konsekwencje? Jak się dowiedzieli jeszcze w pociągu albo natychmiastowa dopłata różnicy i kara w okolicach 120zł, albo kara w okolicy 300zł jeżeli będą zwlekali z zapłatą powyżej 7 dni, a jeśli odmówią podania danych to w Krakowie na peronie będzie czekała policja.
BYŁO MI WSTYD ZA PKP. BARDZO.
Sprawa skończyła się pozytywnie – pani konduktorka, która jako pierwsza weszła do nas do przedziału, jeszcze przed Panem Poliglotą Kierownikiem, poprosiła ich o cokolwiek, co wygląda jak oficjalny dokument, po czym w przedziale dla obsługi pociągu udawała że się zajumje ich sprawą. Na kilka minut przed wjazdem na dworzec w Krakowie przyszła do przedziału, oddała im „dokument” który od nich dostała i przeprosiła za PKP, za Pana Kierownika, za całą sytuację, która jej zdaniem była żenująca i za to, że ona sama jedynie rozumie angielski, ale mówić się boi żeby czegoś nie przekręcić – choć jej zdaniem, tak jak każdy pracownik PKP, powinna się nim płynnie posługiwać. Tak jak prosiła, przetłumaczyłam to wszystko Hiszpanom.
Przy okazji uratowała Pana Kierownika od długaśnej skargi, która już mi się układała w myślach. Swoją drogą moja rozmowa z Panem Kierownikiem („-czy mogę prosić o pana numer służbowy? -a po co to pani?! – chciałabym napisać skargę. – A niech sobie pani pisze co się pani żywnie podoba!”) też nie należała do najmilszych.
Pozdrawiam,
Kajka{jcomments on}