Tragiczne decyzje nawet sprzed 30 lat, których skutki odczuwamy do dzisiaj. Chodzi o likwidację blisko 4 tysięcy km tras kolejowych, które wpłynęły na to, że dzisiaj zamiast budować nowe linie, modernizujemy je, bądź odbudowujemy. A biała plama wykluczenia transportowego na mapie Polski jeszcze długo będzie uprzykrzać życie mieszkańcom mniejszych miejscowości.
Przez ostatnie 30 lat zlikwidowano łącznie 3733 km tras kolejowych. Najczęściej wspomina się o tzw. „ostrym cięciu”, które dotyczyło wydarzenia z 3 kwietnia 2000 roku, kiedy to jeszcze Polskie Koleje Państwowe z dnia na dzień zawiesiły kursowanie pociągów na 1028 kilometrach sieci kolejowej. Następstwem też były stopniowe likwidacje tras kolejowych. Wtedy to Prezesem Rady Ministrów był Jerzy Buzek z Unii Wolności.
21 lat temu mieszkańcy dziesiątek miejscowości, którzy dotychczas każdego dnia mieli zapewnione połączenie kolejowe, dowiedzieli się czym jest „wykluczenie transportowe” – co trzeba zaznaczyć, z którym do dzisiaj walczymy, ale to jest dosyć nierówna walka.
Od 1991 roku do 2017 roku zlikwidowano łącznie 3 733,164 km tras kolejowych na terenie całej Polski. Jest to nam wszystkim bardzo dobrze znany krajobraz – zarośnięte dawne szlaki, zazwyczaj już rozebrane przez miejscowych złomiarzy naście lat temu.
Niechlubnym rekordzistą w kwestii zlikwidowanych linii kolejowych jest rząd Leszka Millera, który w latach 2001-2004 zlikwidował 1582,5 km linii kolejowych. Na „drugim miejscu” jest natomiast rząd Marka Belki – ok. 818,5 km tras kolejowych.
Ostatnia likwidacja miała miejsce w 2017 roku. Chodzi o linię nr 371 Wolsztyn – Żagań, która została zlikwidowana na wniosek powiatu nowosolskiego.
Od 2015 roku udało się przywrócić 200 km tras kolejowych
Z następstwami złych decyzji ostatnich dekad borykamy się do dzisiaj. Obecnie procesuje się kolejny etap programu Kolej Plus, który zakłada odbudowę, budowę, bądź modernizację tras kolejowych, w tym tych które zostały zlikwidowane w ostatnich latach. Program ma ograniczony budżet, bo przewidziano 5,6 mld zł ze Skarbu Państwa. Będzie się to wiązać z tym, że z licznie zakwalifikowanych projektów dojdzie do porządnej selekcji, a w ostateczności zostanie zrealizowany nieduży procent zgłoszonych projektów.
To pokazuje jak kosztowne okazały się tamte decyzje. W 5 lat przywrócono do życia blisko 200 z wcześniej zlikwidowanych tras.
Lata 90′ i szukanie oszczędności
Pod koniec lat 90′ kolejarze odnotowywali spadek liczby podróżnych. Zarząd PKP chcąc szukać oszczędności, szukał jakiegoś rozwiązania. Zapadła decyzja o zawieszeniu „nierentownych połączeń”. Nie do końca ta zależność wynikowa miała swoje odzwierciedlenie w faktycznym stanie rzeczy. Do dzisiaj wspomina się rozwinięcie skrótu PKP – „płać konduktorowi połowę”. Nieuczciwi pracownicy zbijali fortunę, analitycy ze zdziwieniem patrzyli na znaczne spadki na trasach, a pasażerowie korzystający z 50-procentowej zniżki niedługo potem nie mieli w ogóle okazji do jazdy pociągiem.
Warto też wspomnieć, że w tamtych latach potoki pasażerów były dzielone przez liczbę wagonów obsługujących połączenie, w ten sposób wskazując fałszywe dane.
Na przestrzeni lat od 1990 roku do roku 2018 sama metodologia określania łącznej długości linii kolejowych ulegała zmianom. Dotyczy to zarówno linii kolejowych szerokotorowych, normalnotorowych, jak i wąskotorowych (Urząd Transportu Kolejowego publikuje np. raporty dot. kolei wąskotorowych dopiero od 2017 r.). Od 2015 r. realizowana jest doktryna odchodzenia od likwidacji linii kolejowych. Od tamtego czasu zostało przywróconych wiele kilometrów linii kolejowych, które wcześniej zostały zlikwidowane na mocy decyzji likwidacyjnych/uchwał/zarządzeń. Obecnie likwidacja linii kolejowej, odcinka linii kolejowej lub bocznicy kolejowej możliwa jest tylko w szczególnych przypadkach i po spełnieniu szeregu wymogów, określonych w art. 38 ba ustawy z dnia 28 marca 2003 r. o transporcie kolejowym (Dz.U. 2003 Nr 86 poz. 789 z późn. zm.). Ostateczną decyzję w sprawie ewentualnej likwidacji podejmuje minister właściwy do spraw transportu na wniosek zarządcy danej infrastruktury – tłumaczy Wiceminister Andrzej Bittel.