Czy PKP Cargo uprawia kreatywną księgowość? – Kolos na glinianych nogach.
Nie trzeba być wybitnym finansistą, żeby przeglądając sprawozdania finansowe spółki PKP Cargo S.A. za ostatnie lata zobaczyć wiele niespójności.
Po pierwsze w glorii chwały prezes Balczun obwieścił, że rok 2010 przyniósł oczekiwany zysk netto dla spółki w wysokości 61,9 mln zł. Po to żeby ten niby zysk pokazać zaksięgowano stratę w wysokości 125,1 mln zł nie w rok, 2010 ale powiększając stratę z lat ubiegłych do kwoty 805,5 mln zł z kwoty 680,4 mln (ta różnica wynosząca 125,1 mln zł poprawiła wynik roku 2010). Taki manewr jest sprytny, ponieważ narastająco nie ma to znaczenia dla ksiąg spółki, ale w wynikach roku poprawia się rezultat aż o 125,1 mln zł. Reasumując prawdziwy wynik roku 2010 to strata netto w wysokości 63,2 mln zł.Po drugie spółka PKP Cargo trwale od 2007 roku generuje stratę na działalności przewozowej, czyli jej podstawowym biznesie. Poniższa tabela to ilustruje:
Jak widać spółka nie radzi sobie w swojej podstawowej działalności co może być efektem systematycznej utraty rynku. A tak swoją drogą to ciekawe, czym tak zyskownie handluje spółka przewozowa.
Po trzecie spółka PKP Cargo powinna prezentować sprawozdania skonsolidowane pokazujące jak wygląda wynik całej grupy po wyeliminowaniu transakcji z podmiotami zależnymi i stowarzyszonymi. Ponieważ widząc, jakie „manewry” księgowe są realizowane na sprawozdaniu jednostkowym to jest również prawdopodobne, że wynik jednostkowy spółki poprawiany jest o tzw. transakcje wewnętrzne.
Dlatego w działalności PKP Cargo powinno być więcej silnych fundamentów i transparentności a nie papierowych zabiegów i PR-owych i aktywności „dyżurnych” dziennikarzy.