Nie róbmy polityki! Zróbmy bałagan! O aktualnej sytuacji transportu kolejowego na Śląsku i nie tylko słów kilka
9 grudnia po przejęciu przez samorząd województwa śląskiego rządzony przez PO całości regionalnego transportu kolejowego w województwie, nastąpiła w tej części Polski największa od 1945 roku dezorganizacja rozkładu jazdy i towarzyszący temu do dzisiaj chaos i bałagan. Przez pierwsze dwa tygodnie średnio co piąty/szósty pociąg był odwoływany, a na kilkudziesięciu połączeniach nadal funkcjonuje zastępcza komunikacja autobusowa.
W jaki sposób demontaż systemu transportowego oddziałuje na tysiące pasażerów widać na przykładzie powstałego chaosu w najbardziej elementarnej sferze, jaką dla każdego pasażera w Polsce jest zakup biletu.
Bielsko-Biała, Częstochowa, Gliwice, Katowice, Sosnowiec, Zabrze, Zawiercie – to jedyne 7 stacji kolejowych (słownie siedem!!!), na których po 9 grudnia w województwie zamieszkałym przez prawie 5 milionów mieszkańców… można kupić bilety na pociągi spółki PKP Intercity – krajowe i międzynarodowe. Do 8 grudnia kasy Przewozów Regionalnych w województwie prowadziły w dziesiątkach miejscowości sprzedaż biletów wszystkich przewoźników w Polsce (wszystkie zostały zlikwidowane). Z dnia na dzień pasażerowie w tym 5-milionowym regionie, zostali pozbawieni możliwości zakupu biletów i rezerwacji innych przewoźników (Przewozy Regionalne, Koleje Dolnośląskie, Koleje Mazowieckie, Koleje Wielkopolskie, PKP Intercity, Arriva). Spółka Koleje Śląskie, której właścicielem jest Marszałek województwa (rządzi koalicja PO-RAŚ-PSL) prowadzi sprzedaż biletów tylko na swoje pociągi.
Przeprowadzony przez rządzącą regionem koalicję PO-RAŚ-PSL faktyczny demontaż transportu kolejowego, który jest systemem naczyń połączonych stworzył stan faktyczny, który nawet trudno wyobrazić sobie w komediach klasyka gatunku, jakim był niezapomniany Stanisław Bareja i jego kultowe filmy jak „Miś”, czy „Alternatywy 4”.
Absurdalny dialog chcącego wejść na zamknięty taras widokowy na Okęciu pasażera z informacją, iż najbliższy czynny taras jest we Wrocławiu znalazł twórcze rozwinięcie w scenariuszu, w którym „na żywo” ćwiczą go dziesiątki tysięcy pasażerów dziennie w województwie śląskim i nie tylko. Bo jak nazwać np. sytuację, w której pasażer w takich przykładowo miastach jak Rybnik – 140 tys. mieszkańców, Racibórz – 56tys., Czechowice – Dziedzice – 35 tys., Tarnowskie Góry – 65 tys., Bytom – 160 tys., Pszczyna – 25tys., na których zatrzymują się dalekobieżne pociągi krajowe i międzynarodowe PKP Intercity nie może zakupić w kasie biletu przewoźnika, który zatrzymuje się na tej stacji! – bo nie ma dzisiaj na progu 2013 roku takiej możliwości?! Sądzę, że w państwach afrykańskich dostępność pasażera do pociągu jest dzisiaj lepsza, niż w Polsce. Z grubsza rzecz biorąc na chwilę obecną wydaje się, iż system ten mogła wymyślić tylko grupa politycznych idiotów, albo druga grupa, którą nazywam politycznymi sabotażystami (dywersantami). Ciekawe jak jest naprawdę?
Zewnętrzny obserwator, bądź pasażer korzystający z tych „dobrodziejstw” rządów PO komentuje je codziennie, mając styk z efektami działań polityków aktualnego rządu na forum krajowym i regionalnym.
Jak zresztą można uniknąć takich dosadnych wniosków, jeśli prowadzenie działalności gospodarczej w transporcie kolejowym jest ściśle regulowane przez państwo, które z mocy prawa ma obowiązek chronić również prawa pasażerów. Licencje wydaje Prezes Urzędu Transportu Kolejowego, powoływany przez Premiera rządu, a nadzorowany przez konstytucyjnego ministra transportu tegoż rządu.
I tu muszę się odwołać raz jeszcze do wyboru dwóch alternatyw, które najczęściej wskazują codziennie pasażerowie na dworcach: rządzą nami idioci, czy sabotażyści?!
A kolejarze na Śląsku mówią krótko i dosadnie: takiego pierońskiego bajzlu, jaki wymyśliła nam władza, to my tu nigdy nie mieli!
Jerzy Polaczek – poseł na Sejm RP