Francuskie koleje państwowe SNCF stoją przed perspektywą strajku kontrolerów biletów. Jeśli przewoźnik nie dogada się ze związkiem Sud-Rail, to strajk rozpocznie się 17 kwietnia i potrwa do 2 czerwca.
Strajk miałby objąć wszystkie weekendy w tym okresie, a więc także czas Świąt Wielkanocnych oraz tradycyjnych długich majowych weekendów. Centrala Sud-Rail, trzeciego co do wielkości związku zawodowego w SNCF, uspokaja Francuzów, że decyzja o strajku jeszcze nie zapadła. Ale zapadnie, jeśli nie dojdzie do porozumienia pracowników z pracodawcą.
Sud-Rail domaga się poprawy warunków pracy kontrolerów biletów. Nie chodzi nawet o wysokość wynagrodzeń, ale o chaos w pracy, jaki -według związku – panuje w SNCF. Kontrolerzy twierdzą, że po wprowadzeniu nowego oprogramowania komputerowego, który steruje ich harmonogramami pracy, grafiki dyżurów ulegają ciągłym modyfikacjom. Pracownicy utrzymują, że nie są uprzedzani o tych zmianach z odpowiednim wyprzedzeniem, a powstały chaos dezorganizuje im życie zawodowe i prywatne. To jednak tylko najpoważniejszy z zarzutów związkowców wobec kierownictwa SNCF.
A jeśli będzie strajk?
Koleje francuskie deklarują, że dążą do porozumienia z kontrolerami. Obie strony mają jeszcze kilkanaście dni na rozmowy. Jeśli jednak zakończą się one fiaskiem, to transport kolejowy nad Loarą i Sekwaną czekają poważne perturbacje. Strajk spowoduje na pewno dowołanie dziesiątków pociągów, zwłaszcza dalekobieżnych skladów SNCF Voyageurs, w tym TGV. Setki tysięcy pasażerów otrzyma informację mailową lub SMS, że ich pociąg jest odwołany. Już teraz niektórzy zapobiegliwi pasażerowie szukają alternatywnych połączeń autobusowych lub lotniczych. Robią tak zwłaszcza ci, którzy kilka lat temu odczuli skutki podobnego strajku kontrolerów biletów. W 2022 roku strajk wybuchł w okresie Bożego Narodzenia i kilkaset tysięcy pasażerów utknęło w miejscach pobytu, gdyż część pociągów nie wyjechała na trasy.
