Strona główna » Wiadomości » Wydarzenia i targi » Powolna kolej polsko-niemiecka

Powolna kolej polsko-niemiecka


Rok temu Angela Merkel i Donald Tusk zapowiedzieli, że zmodernizują kolej na polsko-niemieckim pograniczu. My swoją część zrobiliśmy, ale Niemcy na razie nie mają zamiaru.

Efekt? Pociąg ze Szczecina do Berlina – odległość 134,5 km – dalej jedzie ponad dwie godziny. Podróż Wrocław – Berlin (310 km) ciągle trwa pięć godzin. A przecież przed wybuchem II wojny światowej jadący ze średnią prędkością 130 km na godz. ekspres „Latający Ślązak” pokonywał tę odległość dwie godziny krócej.

Przez lata osiągnięcie takiej prędkości było niemożliwe, bo tory na pograniczu były w fatalnym stanie. Po polskiej stronie to już przeszłość – dzięki unijnym dotacjom PKP zmodernizowały wszystkie prowadzące do Niemiec linie kolejowe: wymieniono tory i podkłady, założono trakcję elektryczną, zbudowano nowe wiadukty i przejazdy kolejowe. Po nowych torach pociągi mogą jeździć 160 km na godz.
U Niemców na razie niewiele się dzieje.

Już w 2008 r. PKP za prawie 100 mln euro zmodernizowały i zelektryfikowały naszą część linii kolejowej łączącej Wrocław z węzłem kolejowym w niemieckiej Horce. Pociągi osobowe z Polski mogłyby przez Horkę szybko dojechać do Berlina i Hamburga.

Okazało się jednak, że na 15-km odcinku między granicą a Węglińcem trzeba było zdjąć świeżo ułożoną sieć trakcyjną. Dlaczego? Po niemieckiej stronie granicy linia kolejowa ciągle ma jeden tor i nie jest zelektryfikowana, więc sieć po naszej stronie nie była używana.

Niemcy obiecują, że modernizacja po ich stronie skończy się za cztery lata. Ale remont trasy łączącej Szczecin z Berlinem rozpocznie się dopiero w 2020 r. Niemcy nie chcą natomiast słyszeć o zmodernizowaniu trasy między Zgorzelcem a Dreznem, choć po polskiej stronie, nie licząc mostu na Nysie, który ma być gotowy w 2015 r., położono nowe tory i trakcję.

Źródło: gazeta.pl{jcomments on}

 

 

Podobne artykuły