Ostatni rok na polskim rynku był ubogi w nowe zamówienia na tabor kolejowy. Dopóki nie zostaną odblokowane środki z KPO, ten trend będzie się utrzymywać. Polscy producenci zważając na sytuację, mocno rozglądają się za kontraktami na zagranicznych rynkach.
Jeszcze dwa lata temu, gdy przyjmowano wnioski o dofinansowanie projektów z KPO, wtedy wszystko wskazywało, że producenci będą mieli ręce pełne roboty. Samorządy wnioskowały o dofinansowanie zakupów nawet kilkudziesięciu pociągów, zarówno EZT-ów, jednostek wodorowych oraz spalinowo-elektrycznych. Jednak wraz z brakiem środków z KPO projekty te póki co nie są realizowane, a ostatni rok charakteryzował się niewielkimi przetargami, w ramach których zakontraktowano zakup kilkunastu sztuk EZT-ów.
Mimo niekoniecznie optymistycznej sytuacji na polskim rynku, Pesa Bydgoszcz zwiększyła wartość portfela zamówień.
Ze swoim portfelem planujemy, że będziemy rośli, naście- może nawet dwadzieścia proc. w skali rocznej. Obecnie wartość portfela to około 5 mld zł, w zeszłym roku to było około 3 mld zł – powiedział PAP Biznes prezes Pesy Krzysztof Zdziarski.
W tym momencie jednym z największych kontraktów Pesy jest ten realizowany dla Kolei Czeskich, w ramach którego zamówionych jest 76 spalinowych zespołów trakcyjnych, ale prawdopodobnie zamówienie te jeszcze się zwiększy (przewoźnik może zakupić łącznie nawet 160 pojazdów – zgodnie z treścią umowy ramowej).
Sytuacja nie byłaby tak kolorowa, gdyby nie kontrakty Pesy realizowane dla zagranicznych klientów. Jak informuje Prezes Zdziarski, obecnie 60 procent przychodów pochodzi z zagranicy.
W Polsce brakuje pracy, środki unijne nadal są przygotowywane, kończy się perspektywa unijna, natomiast za granicą jest dużo pracy. Obecnie 60 proc. przychodów mamy z zagranicy, 40 proc. z Polski. Musimy się nieco przeorientować – poinformował.
Potrzebę pozyskiwania kontraktów za granicą widzi także Newag. Nowosądecki producent z uwagi na ciężką sytuację na krajowym rynku, zdecydował się wprowadzić czterodniowy tydzień pracy.
Obecnie w Polsce nie ma żadnych nowych przetargów i ponieważ ta ograniczona podaż ma miejsce od kilkunastu miesięcy, to dla optymalizacji kosztów podjęliśmy decyzję o pracy co drugi tydzień przez 4 dni robocze. W takim wariancie będziemy działali do kwietnia, a pracownicy zgodzili się wykorzystywać w te dni urlop, dzięki czemu w pozostałych miesiącach roku wrócimy do pełnych mocy produkcyjnych – mówił w lutym Zbigniew Konieczek, Prezes Zarządu Newagu.
Prezes Newagu poinformował wtedy też, że śledzą zagraniczne rynki i będą się starali o pozyskanie potencjalnych dwóch kontraktów. Jeden ma dotyczyć dostawy kolejnej partii pojazdów dla Metra w Sofii, gdzie w przeszłości pociągi Inspiro były produkowane we współpracy Newagu z Siemensem.
Dalsza współpraca Newagu i Pesy?
Jednym z większych taborowych projektów, który ma zostać sfinansowany z KPO jest zakup 38 siedmiowagonowych składów piętrowych typu push-pull wraz z 45 lokomotywami wielosystemowymi. W przetargu tym wpłynęła tylko jedna oferta: złożona przez konsorcjum Pesy i Newagu. Była to pierwsza taka sytuacja, kiedy to Newag i Pesa nawiązały współpracę i wspólnie złożyły ofertę.
Przetarg jest w finalnej fazie rozstrzygnięcia. Wyszedł poza budżet, bo wiadomo, jaka jest sytuacja rynkowa, więc może być powtórzony, ale Intercity cały czas potwierdza chęć nabycia tych pojazdów – powiedział Krzysztof Zdziarski.
Krzysztof Zdziarski deklaruje, że jest gotowy na kolejne, po przetargu PKP Intercity, projekty realizowane wspólnie z notowanym na warszawskiej giełdzie Newagiem.
Firmy chcą z nami pracować, przykładem jest Newag. Rozmawiamy o dalszej współpracy – powiedział.
Inflacja a wartość kontraktów
Prezes Zdziarski zaznacza, że z uwagi na ryzyko, Pesa będzie musiała zrezygnować z niektórych przetargów.
Nie możemy podpisywać nierentownych lub zagrożonych kontraktów. Albo cena będzie z jakimś limitem czasowym, albo będzie waloryzacja wpisana w kontrakt – to jest konieczne, inaczej nie mogę narażać firmy na taką ekspozycję. Po wielu latach niskiej inflacji jest trochę frustrujące dla zamawiającego, ponieważ proces pozyskiwania środków, najczęściej publicznych, trwa długo, że w momencie podpisania umowy już mogą nie być na bieżąco z ceną – powiedział Prezes Zdziarski. – Mamy inflację rzędu 20 proc., a wiadomo, że na komponenty i surowce sprowadzane z dalszych rejonów świata, które są zagrożone wojną, wzrost cen jest wyraźnie wyższy. Nie możemy inaczej zagwarantować czegoś, co jest kompletnie poza naszą kontrolą. Zdecydowanie jest to przedmiot do rozmów – dodał .
Zdaniem Zdziarskiego, obecna trudna sytuacja makroekonomiczna powoduje, że są kontrakty, do których zgłasza się bardzo mało oferentów.
Na tak lukratywne i wielkie kontrakty nikt się poza naszymi dwiema firmami nie zgłosił. To pokazuje, że firmy nie są skłonne do podejmowania ryzyka makroekonomicznego – powiedział.
Prezes zwraca uwagę, że Pesa nie działa w próżni, również inne branże z nią współpracujące odczuwają trudniejszą sytuację gospodarczą. Wymienia przy tym np. branżę automotive, metalurgiczną oraz producentów paliw syntetycznych i odnawialnych.