W mediach zawrzało na temat podróży pociągiem niepełnosprawnego mężczyzny, który wjechał na pokład i miał problem z… wyjściem z pojazdu.
Pan Przemysław podróżował 25 września na trasie Wrocław-Białystok. Jest osobą poruszającą się na elektrycznym wózku inwalidzkim, dlatego potrzebuje pomocy podczas wsiadania i wysiadania do środków komunikacji. Na pokład pociągu jadącego z Wrocławia wjechał bez problemu za pomocą windy dla wózków. Podróż odbywał w przedziale dla niepełnosprawnych. Przejazd realizowany był nowoczesnym składem PKP Intercity. Podczas wyrażenia potrzeby zakończenia podróży w Łapach (woj. podlaskie) napotkał na problemy stawiane przez obsługę pociągu. Konduktor powiedział, że… nie wysadzi Pana Przemysława, ponieważ wózek nie zmieści się w windzie, a dodatkowo nie dostał on wcześniejszego zgłoszenia o potrzebie pomocy w wyjściu z pociągu.
Jednych stanowisko konduktora oburzyło, inni uważają, że miał rację. Jak przewoźnik podaje do wiadomości, osoby niepełnosprawne, które zamierzają odbyć podróż pociągiem muszą zgłosić to 48 godzin przed planowaną podróżą. A tego Pan Przemysław nie zrobił. W odpowiedzi spotkała go niemiła niespodzianka wraz z kłótnią z pracownikiem obsługi pociągu.
Pan Przemysław twierdził, że nie rozumie dlaczego jednym z argumentów, da których nie będzie mógł wydostać się z pociągu jest za duży wózek, który nie zmieści się na windę. Przecież tą samą windą dostał się na pokład. Tutaj dochodzi problem za niskiego peronu w Łapach. Winda nie jest dostosowana do infrastruktury, która znajduje się na starszych, niemodernizowanych jeszcze peronach. W tym przypadku ostatecznie kilka osób z załogi pociągu mogłoby wynieść Pana Przemysława i jego wózek siłą rąk, a winda nie byłaby potrzebna. Tak też ostatecznie stało się podczas procesu wysiadania pasażerów na stacji w Łapach.
W całej sytuacji Pan Przemysław popełnił ten błąd, że nie zgłosił swojego przejazdu wcześniej. Jak powiedział każdorazowe zgłaszanie przejazdu to koszt ponad 20 zł, a sam proces telefonicznego zawiadamiania o swojej podróży to absurd. Są jednakże procedury, których jak widać trzeba skrupulatnie przestrzegać zarówno ze strony pasażerów jak i obsługi. Nie zgłaszając przewoźnikowi, że osoba niepełnosprawna chce jechać danym pociągiem może przysporzyć problemów i nieprzyjemności obu stronom, co widać na podanym przykładzie Pana Przemysława.
Jak zaznacza rzecznik prasowy PKP Intercity pojazd Pana Przemysława nie był typowym wózkiem inwalidzkim tylko pojazdem trójkołowym, tj. specjalnym skuterem przeznaczonym dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Jest to pojazd gabarytowy, niewymiarowy, niestety infrastruktura kolejowa nie wszędzie jest gotowa na użycie windy do wyjazdu wózków z pokładu pociągu. Na stacji w Łapach podnośnik musiałby być w pełni opuszczony do wysokości krawędzi peronu, co uniemożliwiłoby pozostawienie otwartego podestu przejazdowego łączącego część ładowną windy i pokład pociągu. Niepełnosprawni pasażerowie mogą liczyć na pomoc drużyny konduktorskiej, co też miało miejsce w przypadku Pana Przemysława.
Od 1 października PKP Intercity wprowadziło jasne i precyzyjne procedury organizowania pomocy i przejazdów osób z niepełnosprawnościami, o których informacje można znaleźć w zakładce Dla Pasażera na stronie przewoźnika.
Wcześniejsza informacja o ilości osób, które będą potrzebowały pomocy przy wsiadaniu i wysiadaniu z pociągu usprawnia podróż wszystkich pasażerów danego składu. Proces ten przebiega sprawnie, a obsługa pociągu jest wtedy odpowiednio przygotowana do działania. Jednak co w przypadku osób niepełnosprawnych, które nie mają czasu na regulaminowe 48 godzin na zgłoszenie, a podróż muszą odbyć tego samego dnia, w którym ją planuje?
Więcej o przejazdach osób niepełnosprawnych na pokładzie pociągów PKP Intercity znają Państwo na stronie https://www.intercity.pl/pl/site/dla-pasazera/informacje-dla-osob-z-niepelnosprawnoscia-i-osob-o-ograniczonej-sprawnosci-ruchowej/