Izba Gospodarcza Transportu Lądowego sprzeciwia się szybkiemu wprowadzeniu wymogu znajomości języka angielskiego dla maszynistów prowadzących pociągi towarowe w ruchu międzynarodowym.
Izba wystosowała w tej sprawie list do wiceministra infrastruktury Andrzeja Bittela, odnoszą się do postulatu zgłoszonego przez Europejskie Stowarzyszenie Kolejowego Transportu Towarowego (ERFA). Postulat ten zaś jest związany z implementacją dyrektywy unijnej z 2007 roku w sprawie przyznawania uprawnień maszynistom prowadzącym lokomotywy i pociągi w obrębie UE.
EFRA przekonuje, że właśnie z tej dyrektywy wypływa wymóg znajomości języka angielskiego w stopniu komunikatywnym przez maszynistów, aby móc się porozumiewać z zarządcą sieci kolejowej w różnych sytuacjach, zwłaszcza kryzysowych i awaryjnych. I według EFRA język angielski powinien zostać uznany za język powszechnie używany w kolejnictwie.
Izba ma inne zdanie
Polemizuje z tym Piotr Macioszek, Przewodniczący Sekcji Przewoźników Kolejowych IGTL. Wskazuje, że koncepcja jednego języka operacyjnego jest wprost inspirowana rozwiązaniami przyjętymi w transporcie morskim i lotniczym. „Jednakże warunki prowadzenia takiej działalności przewozowej są diametralnie różne w porównaniu do transportu kolejowego. Dla przykładu, istnieją ścisłe ograniczenia w zakresie czasu pracy maszynistów, które sprawiają, że niezwykle rzadką sytuacją – w szczególności w większych państwach członkowskich – jest przekroczenie przez jednego maszynistę więcej niż jednej granicy. Jest oczywistym, że odległości pomiędzy węzłami transportowymi różnią się w poszczególnych krajach członkowskich i czasem położone są blisko siebie po różnych stronach granicy kilku państw, ale nie zmienia to faktu, że nie jest możliwe, aby jedna załoga pokonała trasę obejmującą szereg państw poprzez całą Europę, jak ma to miejsce w transporcie lotniczym” – stwierdza Piotr Macioszek.
I wskazuje, że nie ma żadnych prawnych przeszkód do podpisywania porozumień transgranicznych pomiędzy sąsiadującymi krajami. „W wiążących dwustronnie umowach mogą zostać ustanowione specyficzne rozwiązania dotyczące umiejętności językowych nie tylko maszynistów, ale również personelu zarządców infrastruktury. W szczególności może zostać wprowadzony wymóg znajomości obu języków narodowych na określonym poziomie i w zdefiniowanym zakresie związanym z realizacją przewozów. Jeżeli dyrektywa w sprawie uprawnień maszynistów wymagać będzie dodatkowo znajomości języka angielskiego, może powstać sytuacja, kiedy jakakolwiek osoba biorąca udział w kolejowych operacjach transgranicznych (na granicy objętej porozumieniem) będzie musiała wykazać się znajomością trzech języków” – wyjaśnił.
Każdy kraj ma specyfikę
Izba nie odcina się całkowicie od idei „wspólnego języka operacyjnego”, ale trzeba to traktować z ostrożnością. „Lokalne warunki w krajach Beneluxu są inne niż w Skandynawii, a polsko – niemiecka umowa o komunikacji kolejowej przez granicę państwową może się znacznie różnić od analogicznego porozumienia francusko – włoskiego. Dlatego też jakakolwiek ogólnie obowiązująca regulacja nie może pomijać tej różnorodności” – stwierdził Piotr Macioszek. „Tak radykalne zmiany powinny być wdrażane stopniowo i w dłuższym okresie np. 20 lat, kiedy do zawodu maszynisty będą wchodziły kolejne młode osoby. Biorąc pod uwagę obecnie panujące uwarunkowania edukacyjne, w miarę upływu czasu znajomość języka angielskiego będzie wyjściowo dużo wyższa, co przełoży się na mniejszy zakres koniecznych szkoleń i skupienie się na języku technicznym” – stwierdził Macioszek.
Nierówne warunki konkurencji
Ponadto, Piotr Macioszek podnosi argument nierównych wymagań między transportem kolejowym i drogowym. „Nie ma żadnych regulacji językowych dla kierowców samochodów ciężarowych w przewozach międzynarodowych. Transport drogowy jest głównym konkurentem kolei i jest naszym zdaniem wysoce kontrowersyjne tworzenie dodatkowych wymogów generujących koszty po stronie kolei. Liczba osób – maszynistów i personelu zarządców infrastruktury – które będą musiały być przeszkolone jest ogromna, zatem koszty konieczne do poniesienia przez przedsiębiorstwa kolejowe i zarządców nie będą możliwe do udźwignięcia bez włączenia ich do kalkulacji stawek i cen. Koszt przewozu ładunku jest nadal głównym czynnikiem branym pod uwagę przy wyborze środka transportu, zatem sektor kolejowy powinien raczej poszukiwać sposobów obniżenia cen oferowanych nadawcom towarów” – czytamy w liście Izby Gospodarczej Transportu Lądowego.
Prezes Macioszek zwraca też ministerstwu infrastruktury uwagę, że można rozważyć wprowadzenie na określonych odcinkach sieci kolejowej języka angielskiego jako drugiego języka komunikacyjnego, ale z zastrzeżeniem, że na danej zmianie wśród pracowników zarządcy infrastruktury jest co najmniej jedna osoba ze znajomością tegoż języka.
Ponadto, trzeba pamiętać o wykorzystaniu nowoczesnych technologii, gdzie komunikacja głosowa ma coraz mniejsze znaczenie, „a jako prawdopodobny scenariusz można rozważać sytuację, kiedy komunikat nadawany będzie nie w postaci rozmowy, a transmisji danych do odczytu na pulpicie prowadzącego pojazd. Nie będzie wówczas żadnej technologicznej przeszkody, aby komunikat był wyświetlany w kabinie w dowolnym języku i tłumaczeniach”.