Brytyjskie media ubolewają, że niezawodność tamtejszych kolei spadła w ostatnim roku do rekordowo niskiego poziomu. Kolejarze odwołali ponad 4% pociągów głównie z powodu niedoborów kadrowych i strajków.
Statystyki funkcjonowania kolei na terenie Wielkiej Brytanii podał Urząd ds. Kolei i Dróg (ORR). Okazuje się, że w ciągu poprzednich 12 miesięcy (do 1 lutego br.), w rozkładach jazdy zaplanowano 7,3 mln pociągów. Z tej liczby odwołanych zostało 217 tys. pociągów, zaś kolejnych 165 tys. było odwołanych częściowo (na jakimś odcinku).
ORR wyliczył, że wskaźnik odwołań wyniósł 4,09%. Przy czym za jedno odwołanie liczono wstrzymanie ruchu pociągu na całej trasie, a jako połowę odwołania pociąg, który pokonał przynajmniej część trasy. Współczynnik 4,09% jest jednak bardzo wysoki. To najgorszy wynik od 2015 roku, ale wówczas ten wskaźnik sięgnął „tylko” 1,86%.
Dlaczego tłumaczą, że tak duża liczba odwołanych pociągów wynika przede wszystkim z braków kadrowych. W zasadzie to wszyscy przewoźnicy skarżą się, że brakuje im pracowników zwłaszcza do obsługi w dni wolne. Swoje zrobiły także strajki. Po części kłopoty kolei miały związek z tym, że w ostatnim okresie wielu kolejarzy przeszło na emeryturę. ORR przyznaje ponadto, że część problemów przewoźników kolejowych miało związek z wichurami i innymi zdarzeniami pogodowymi.
Najwyższy wskaźnik anulowanych połączeń dotyczył operatora CrossCountry – 7,36%. Następne pozycje zajęły Avanti West Coast – 7% oraz Northern – 5,97%. Z kolei najlepiej kursowały pociągi Caledonian Sleeper – wskaźnik odwołań wyniósł 1,11%. Jednocześnie ORR zastrzega, że te dane nie obejmują połączeń, które zostały odwołane najpóźniej o godz. 22:00 poprzedniego dnia.
Branża kolejowa zapewnia, że podjęto już szereg działań, żeby zmniejszyć liczbę częściowo lub całkowicie odwołanych pociągów. Jednak przed kolejarzami stoi zadanie gruntownej naprawy systemu kolejowego, żeby poprawić jego funkcjonowanie.
