Filar siódmy: Finansowanie kolei – fundusze unijne i rynek kapitałowy.
Skoro przedsiębiorstwa nie bankrutują dlatego, że nie generują zysków, ale dlatego, że nie mają pieniędzy, kwestią podstawową dla przedsiębiorstwa jest posiadanie funduszy. A z tym na polskiej kolei, mówiąc delikatnie jest obecnie krucho.
Tymczasem zdrowa działalność operacyjna musi generować zysk. Nie tylko stanowi to świadectwo stabilności podmiotu, ale łatwiej też takiemu przedsiębiorstwu pozyskać w razie potrzeby finansowanie zewnętrzne. Dziś polscy przewoźnicy kolejowi teoretycznie mogliby skorzystać z szerokich możliwości, które stwarza współczesny rynek finansowy. Ale w praktyce podniesienie kapitału poprzez giełdę lub inwestora, przedsięwzięcia w rodzaju venture capital i private equity, emisja obligacji, uzyskanie kredytu bankowy czy leasing będzie dla kolejowych spółek zadaniem niezwykle trudnym. Niestety przy obecnym stanie kolejowego budżetu trzeba się będzie naprawdę postarać, by przekonać poważaną instytucję finansową o swojej wiarygodności. Co więcej każde z zewnętrznych źródeł finansowania ma swoje zalety i wady, warto więc zastanowić się, które z nich, biorąc pod uwagę specyfikę polskiej kolei należy wykorzystać. Najbardziej oczywiste wydają się dwa: fundusze unijne i możliwości, jakie niesie za sobą rynek kapitałowy. Fundusze unijne to niespotykana szansa, jaka otworzyła przed polskimi firmami, zwłaszcza tymi z branży kolejowej, która w zasadzie do tej pory takich pieniędzy nie widziała. I tak z roku na rok obserwujemy wzrastający poziom inwestycji, w szczególności w infrastrukturę kolejową, z około 700 mln zł w 2005 roku do prawie 6 mld zł w roku ubiegłym. Niestety i tak jest to poziom ciągle niedostateczny w stosunku do potrzeb. Na ten cel do 2013 roku Unia w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (POIiŚ) przeznaczyła 4 mld euro na inwestycje infrastrukturalne oraz 400 mln euro na tabor. Tylko, że do końca 2010 roku ze środków na infrastrukturę wykorzystano niespełna 2,7 mld zł , czyli około 16%. Na tabor nie wydano ani złotówki. W tym kontekście nikogo nie powinna dziwić ostatnia decyzja o odebraniu kolei 1,2 mld euro na rzecz budownictwa drogowego. Niestety nie służy to nadrabianiu kolejowych zapóźnień. A jedynie około 8% polskich torów dostosowanych jest do jazdy z prędkością 160 km/h, nie mówiąc już o dostosowaniu przynajmniej fragmentu trasy E65 do parametrów wyższych, wraz z wdrożeniem automatycznego systemu sterowania ruchem ETCS. Mimo wagi funduszy unijnych pamiętać należy, o tym iż nie są to jedyne środki możliwe do pozyskania na rozwój polskiej kolei. W dojrzałych gospodarkach to rynek kapitałowy jest podstawowym miejscem szukania pieniędzy na rozwój. W Polsce również tak zaczyna się dziać. Warto, by także sektor kolejowy wreszcie dostrzegł jego zalety i w szerszy sposób skorzystał z jego możliwości.