Strona główna » Opinie » Wywiady » Stefczyk.info: Polska kolej się sypie

Polska kolej się sypie

Kolej nie ma wagonów do przewożenia większej liczby pasażerów. Obecny stan taborowy nie wystarcza nawet do przewozów wakacyjnych. Można więc z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że w czasie Euro pociągi będą zatłoczone i nieklimatyzowane – mówi w rozmowie z portalem Stefczyk.info Czesław Warsewicz były prezes Zarządu PKP Intercity w latach 2006 – 2009, ekspert portalu nakolei.pl.


Stefczyk.info: W ciągu kilku dni mamy dwa zderzenia czołowe pociągów i wykolejenie. Czas, by zacząć się poważnie niepokoić? Jak jesteśmy przygotowani na Euro pod względem bezpieczeństwa kolei?

Czesław Warsewicz: Myślę, że są spore obawy dotyczące bezpieczeństwa, ponieważ w tej chwili jest już za późno na jego poprawę. Fakt tych wykolejeń, w ciągu tygodnia aż trzech, budzi wiele wątpliwości. Na pewno pierwszym elementem, który ma na to wpływ jest brak inwestycji infrastrukturalno-taborowych, zwłaszcza w ostatnich latach. Dziś przynosi to taki efekt, że kolej się sypie. Drugą tego przyczyną jest dobór w ostatnich latach czy miesiącach kadr na podstawie klucza partyjnego, a nie kompetencyjnego. Znaczna część obecnych decydentów kolejowych to ludzie nieprzygotowani pod względem wiedzy i kompetencji do prowadzenia tak złożonych organizacji, jak kolej. Przy tym wynagradzani są najlepiej w historii kolei.

Dzisiaj miało miejsce wykolejenie pociągu towarowego. Przypomnę, że PKP Cargo, które szczyci się wynikami, od paru lat właściwie kompletnie nie inwestuje w tabor. Wielkość inwestycji w ostatnich latach jest rzędu 50 proc. amortyzacji, czyli majątek się dekapitalizuje i starzeje. Remonty są na poziomie minimalnym, po to, by za wszelką cenę pokazać pozytywne wyniki. Zaniedbuje się przy tym rzecz najważniejszą – bezpieczeństwo przewozów i ruchu. Podobnie jest w przypadku pociągów pasażerskich. W Intercity średni wiek wagonów sięga 30 lat. Posiadany tabor jest taborem przestarzałym, podlegającym awariom. Wszystko to: brak inwestycji infrastrukturalnych, brak odpowiednich procedur bezpieczeństwa i ich przestrzegania, dobór ludzi niekompetentnych, powoduje rozluźnienie prowadzonej działalności.

Spójrzmy na przykład na przedwczorajszy wypadek. Zderzenie pociągu towarowego z pasażerskim na stacji kolejowej Ostrów Wielkopolski miał miejsce na linii przyperonowej. Z punktu widzenia bezpieczeństwa pociągi towarowe nie powinny odbywać ruchu przy liniach przyperonowych. Do tego dochodzą częste awarie sygnalizacji, z którymi mieliśmy do czynienia już wielokrotnie. Maszyniści sami zatrzymywali pociągi z obawy o bezpieczeństwo. Ok. trzech tygodni temu pod Tomaszowem Mazowieckim maszynista sam, na własną odpowiedzialność zatrzymał skład, ponieważ nie dowierzał semaforowi, który podawał mu sprzeczne sygnały.

Rozprzężenie wynikające z niekompetencji osób i braku jednego ośrodka decyzyjno-koordynującego, czyli niespełnianie roli Urzędu Transportu Kolejowego i koordynowania działań jednego ośrodka decyzyjno-operacyjnego, który taką działalność prowadzi skutkuje stale spadającym bezpieczeństwem kolei.

 

Minister Nowak komentując niedzielne zderzenie czołowe pociągów podkreślił, że czas przeprowadzić nowe szkolenia maszynistów. Przeniósł tym samym ciężar odpowiedzialności na czynnik ludzki.

Pan minister jest dobry w propagandzie, natomiast jeżeli chodzi o jego działalność operacyjną, to nie ma pojęcia o czym mówi. Po pierwsze, nigdy nie kierował złożonymi organizacjami i nie wie, że element przeszkolenia jest tylko jednym z aspektów sprawy. Warto panu ministrowi przypomnieć, że jest architektem systemu kolejowego, a nie dyrektorem biura bezpieczeństwa WTK czy TLK. On jest architektem. Od architekta systemu kolejowego oczekuje się opracowania założeń funkcjonowania systemu kolejowego w Polsce. Od tego należałoby zacząć. Elementem pochodnym któregoś z kroków, ósmym  czy dziesiątym, są procedury przeszkolenia. Trzeba zauważyć, że katastrofy kolejowe, do których dochodziło, wynikały z wielu elementów systemu kolejowego, czyli źle przygotowanych i prowadzonych działań inwestycyjnych, przestarzałego taboru, rozluźnienia, a przede wszystkim  bałaganu organizacyjnego. Warto byłoby, żeby pan minister rozpoczął porządkowanie kolei od tego, żeby budował jako architekt efektywny system kolejowy, rozumiany jako system naczyń połączonych. Praprzyczyną wszystkiego jest w moim odczuciu źle przeprowadzona i zła reforma, która podzieliła kolej. Podział kolei z 2001 roku jest dla niej bardzo szkodliwy. To on doprowadził do dzisiejszej agonii kolei, do bałaganu i chaosu. Niestety dzisiejsi główni doradcy ministra Nowaka to twórcy tej reformy. W tym względzie pan minister nie zachowuje się jako architekt systemu kolejowego, ale jako urzędnik niskiego szczebla którejś ze spółek.

 

Ponad miesiąc temu ogłosił wielkie wietrzenie kolei. Zredukował 6-cioosobowy zarząd do 3 osób i zatrudnił ekspertów spoza branży kolejowej. Jak, po miesiącu ocenia pan działania nowego zarządu?

Pan minister zaczyna wszystko od końca, nie od początku. Oczywiście jest tak, że potrzebni są dobrzy, kompetentni menedżerowie na kolei. Jednak to wietrzenie zarządu było przyniesieniem w teczkach nowego zarządu. Mówienie o wietrzeniu, wprowadzeniu nowych osób było przygotowaniem miejsc dla swoich kolegów za bardzo duże pieniądze. Sam efekt jest propagandowy, dobrze sprzedawany, a merytorycznie, kompletnie odwrotny do działań, które powinny mieć miejsce, czyli wyboru w konkursie ludzi kompetentnych, potrafiących prowadzić kolej. Nowy zarząd został wprowadzony w atmosferze skandalu. Prezes zarabia ok. 70 tys. miesięcznie, czyli najwięcej w historii kolei, w sytuacji najgorszego stanu kolei. Ten miesiąc pokazuje jakie są priorytety nowego zarządu i co zamierza zrobić, jak widzi funkcjonowanie systemu kolejowego. Niestety po miesiącu nie widzimy żadnej strategii, żadnej wizji i planu działania, tylko kontynuowanie tego, co było. Nie znam żadnej wypowiedzi nowego zarządu PKP S.A. dotyczącego systemu kolejowego, sposobu rozwiązania problemów. Świadczy to o jakości osób, które za to odpowiadają. To są zwykli urzędnicy przyniesieni w teczkach, którzy mają administrować a nie prowadzić kolej.

 

Zapowiedzi ministra Nowaka na Euro2012 są bardzo optymistyczne. Ogłasza on że tabor jest w gotowości, a wymalowane w barwy Euro wagony czekają by wyruszyć w trasę. To prawdziwe obietnice?

Niestety pan minister mija się z prawdą. Jeżeli przeanalizujemy inwestycje, które wykonało PKP Intercity, to w ostatnich 4 latach wyniosły one dokładnie zero. Te nowe wagony klimatyzowane to efekt pracy 2006-2008, a nie obecnych przygotowań do mistrzostw Europy. W roku 2008 spółka posiadała 240 wagonów klimatyzowanych i zmodernizowanych w roku latach 2006-2008. Po tym czasie taboru nie zmodernizowano, nie zakupiono żadnego nowego wagonu. Mówiąc więc o posiadanym dziś taborze, mówimy o stanie który był już 4, 5 lat temu. Wielką nieprawdą jest, że w wyniku przygotowań do Euro pozyskaliśmy nowy tabor. To, że te wagony są, nie jest ani zasługą ministra Nowaka, ani jego poprzednika ministra Grabarczyka. Oni to otrzymali od poprzedników.

 

Na Euro ma zostać uruchomionych wiele dodatkowych kursów. W kontekście nieprzejezdności autostrad, kibice zapraszani są do korzystania z kolei. Wystarczy pociągów?

Pięć lat temu procent wagonów jeżdżących do posiadanego taboru wynosił ok. 84 procent. Tyle wagonów jeździło w trasie. Dzisiaj ten wskaźnik wynosi 43 procent. Mamy zaledwie 1300 wagonów, które jeździłyby nawet bez Euro. W przypadku przygotowań taborowych kompletnie nic nie zrobiono.

Jeszcze raz podkreślam, poziom inwestycji jest zerowy. Miało miejsce jedynie przemalowanie 20 lokomotyw, które zresztą też nie były kupione za kadencji ministra Nowaka ani Grabarczyka. Kolej nie ma wagonów do przewożenia większej liczby pasażerów. Obecny stan taborowy nie wystarcza nawet do przewozów wakacyjnych. Można więc z duża dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że w czasie Euro pociągi będą zatłoczone i nieklimatyzowane. Jakość świadczonych usług podstawowych, których oczekuje klient europejski, czyli miejsce do siedzenia i klimatyzacja, nie zostanie zapewniona. Pan minister nie mówi więc do końca prawdy. Obawiam się, że ludzie będą przewożeni – przepraszam za wyrażenie – jak bydło. Myślę, że pociągi będą, ale jakość przewożenia pasażerów będzie daleko odbiegać od jakiegokolwiek standardu zachodnioeuropejskiego.

 

źródło: Stefczyk.info

 

Podobne artykuły