Kolejarze nie chcą Muzeum Kolejnictwa, a sejmik nie ma pieniędzy, by kupić mu siedzibę
Porozumienie między PKP a sejmikiem Mazowsza w sprawie siedziby Muzeum Kolejnictwa jest raczej niemożliwe – wynika z wczorajszej debaty na temat przyszłości budynków po dawnym Dworcu Głównym. A to oznacza, że prędzej czy później muzeum będzie musiało wyprowadzić się z budynków przy ul. Towarowej. Dokąd?
Pomysłów jest kilka: Tczew, Legionowo, Sochaczew, a może Gniezno? Wszystkie na razie tak samo mało konkretne.
Po raz pierwszy od lat władze samorządowe, PKP i przedstawiciele ministerstw zasiedli wczoraj przy jednym stole, by w publicznej debacie zastanowić się, jaka przyszłość czeka Muzeum Kolejnictwa.– To spotkanie wynika z determinacji, by ocalić tę instytucję, której nie chcą PKP – zadeklarował na wstępie marszałek Mazowsza Adam Struzik.
Instytucja od 40 lat mieści się w budynku dawnego Dworca Głównego. Nieruchomość należy do Skarbu Państwa, ale użytkownikiem wieczystym są PKP. Muzeum natomiast podlega sejmikowi mazowieckiemu i jest dziś tworem „bez ziemi”, bez własnej siedziby, co utrudnia pozyskiwanie dochodów i unijnych dotacji na rozwój.
PKP jednak domagają się w sądzie opuszczenia budynków i zapłacenia ponad 1 mln zł zaległego czynszu (65 tys. zł miesięcznie).
– Sejmik nie ma pieniędzy na tak wygórowane żądania. Jesteśmy zbulwersowani i zdumieni podejściem PKP, które traktują to muzeum jak zwykły podmiot gospodarczy – atakował marszałek Struzik.
– Te 65 tys. zł to koszty, jakie ponosi co miesiąc nasza spółka, by utrzymać te budynki. Jeśli muzeum na to nie stać, to przepraszam, ale niech szuka sobie tańszej siedziby – ripostowała kategorycznie Teresa Pyzik, pełnomocnik zarządu PKP ds. nieruchomości. PKP stawiają sprawę jasno – nie są zainteresowane utrzymywaniem muzeum, nawet jeśli dotyczy ono historii kolei.
– Nasza spółka odgrywa rolę likwidatora. Jej zadaniem jest sprzedać majątek, a to, czego spieniężyć się nie da, oddać Skarbowi Państwa – dodaje Dariusz Zduńczyk, dyrektor Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP. Za działkę przy Towarowej koleje mogłyby dostać ok. 200 mln zł. Proponują sejmikowi prawo pierwokupu. – Toż to kuriozum! Nie ma szans, byśmy wyłożyli kilkaset milionów za teren, który spółka dostała od Skarbu Państwa za darmo.
Czy jest jakieś wyjście z tego klinczu? W kuluarach wczorajszej debaty padła propozycja uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania (dziś jest to biała plama w planie) i wywłaszczenie kolei z sześciu hektarów dawnego Dworca Głównego. Ale to perspektywa kilku, jeśli nie kilkunastu lat. W dzisiejszej sytuacji wszelkie koncepcje budowy w tym miejscu Centrum Techniki i Cywilizacji (koncepcja dyrektora muzeum Ferdynanda Ruszczyca) czy Parku Kolejowego łączącego Wolę z Ochotą (praca dyplomowa studentki architektury Katarzyny Kot) pozostają wciąż w sferze wizji.
Tymczasem z propozycją przyjęcia na swój teren Muzeum Kolejnictwa zgłosiły się do sejmiku władze Legionowa. PKP szukały też wcześniej terenów zastępczych dla Muzeum np. w Tczewie.
źródło: Rzeczpospolita{jcomments on}