Pociągi jechały na czołówkę. O włos od tragedii
Dwa pociągi jadące w przeciwnych kierunkach znalazły się na jednym torze na trasie Palędzie-Buk (woj. wielkopolskie). Składy zdążyły w porę wyhamować – odległość między nimi wynosiła około sześć metrów. Nikomu nic się nie stało. Na miejscu jest specjalna komisja, która bada przyczyny zdarzenia – informuje tvn24.pl.
Pociąg relacji Poznań-Nowy Tomyśl wyjechał ze stacji Palędzie. Z naprzeciwka jechał skład relacji Rzepin-Poznań. Oba składy, należące do Przewozów Regionalnych, znalazły się na tym samym torze około godziny 13. – Pociągi zdążyły wyhamować. Nikomu nic się nie stało. Przyczyny zdarzenia wyjaśnia specjalna komisja – poinformował nas Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP PLK.
Jak poinformował Łukasz Więcek z PKP PLK w Poznaniu, składy jechały około 40 km na godzinę. – W odpowiednim momencie zadziałał dyżurny ruchu. Pociągi zatrzymały się w odległości około sześciu metrów – powiedział Więcek. Jak dodał, miedzy Palędziem a Bukiem było planowe zamkniecie toru z powodu remontu.
– Jeden pociąg jechał do Poznania. Drugi z Poznania do Nowego Tomyśla. To najprawdopodobniej maszynista tego pociągu zignorował sygnał „stop” i wjechał na nie swój tor – relacjonował z miejsca zdarzenia Aleksander Przybylski, reporter TVN24. – Tor pierwszy, po którym poruszały się oba pociągi, był dopuszczony do użytkowania. Drugi był wyłączony na czas remontu – wyjaśniał reporter. Jak dodał, dyżurni zorientowali się bardzo szybko co może się wydarzyć i wysłali sygnał. Udało im się wyhamować składy zaledwie kilka metrów od siebie.
Źródło: wp.pl{jcomments on}