Niestety mamy tragiczny finał całej historii, ponieważ mężczyzna skoczył z tego słupa na ziemię. Trwała jego reanimacja, niestety pomimo niej mężczyzna zmarł. Policjanci ustalili już jego tożsamość, okazało się, że był to 32-latek- powiedział portalowi NaKolei.pl st. sierż. Dariusz Rajski, Komenda Miejska Policji we Wrocławiu.
Od rana, jak donosiły wrocławskie media, w mieście od. godz. 7.30 były problemy z zasilaniem trakcji tramwajowej na ul. Piłsudskiego i ul. Borowskiej. To spowodowało, że tramwaje aż dziesięciu linii musiały zmienić trasy. Niejeden wrocławianin spóźnił się do pracy i szkoły. Okazało się, że przyczyną jest akcja ratownicza na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej i Armii Krajowej. Tam w godzinach porannych na słup energetyczny wszedł mężczyzna, grożąc samobójstwem.
W rezultacie nie było przejazdu dla tramwajów przez ulicę Borowską. Linie 8, 9, 15, 31 i 32 nie obsługiwały tam pasażerów. Autobusy „za tramwaj” kursowały w relacji Dworzec Główny – Gaj/Tarnogaj. Prądu nie było także przy Dworcu Głównym, na ul. Piłsudskiego. Tramwaje linii 0L, 0P, 2, 5, 8, 9, 11, 15 skierowano objazdem przez Podwale, Teatralną. Trasa zastępczych autobusów prowadziła przez Księże Małe, Krakowską, pl. Wróblewskiego, Kołłątaja i Dworzec Główny- pisze portal tuwroclaw.com.
Pasażerowie zgłaszali również problemy z kursowaniem tramwajów między placami Grunwaldzkim i Dominikańskim. Nie działała tam sygnalizacja świetlna przy OVO Wrocław.
Fragmenty miasta, też centrum, były odcięte przez ponad dwie godziny od ruchu tramwajowego. Dla części ludzi na pewno było to uciążliwe, bo miało miejsce w godzinach porannego szczytu, gdy jechali do pracy. Gdzie mogliśmy podstawialiśmy autobusy zastępcze. Miedzy godz. 9.15 a 9.30 tramwaje zaczęły wracać na swoje linie- powiedział w rozmowie z naszym portalem Aleksander Łoś, rzecznik MPK we Wrocławiu.
Na miejscu zdarzenia działali od rana policjanci, strażacy i służby Tauronu. To ze względu na bezpieczeństwo mężczyzny zapadła decyzja o wyłączeniu prądu.
Mężczyzna wszedł na ten słup w godzinach porannych, na miejscu pojawili się policjanci i policyjni negocjatorzy. Wyłączono prąd na tym słupie energetycznym, żeby temu mężczyźnie nic się nie stało. Niestety podjął taką decyzję i skoczył- podkreśla w rozmowie z nami Dariusz Rajski.
Policjant dodaje, że w akcji brał udział policyjny negocjator, który próbował nakłonić mężczyznę do zejścia ze słupa.
Aby dotrzeć do mężczyzny, trzeba było użyć wysięgnika. Niestety, był on nieco za krótki i mężczyzna, chcąc bezpiecznie wrócić na ziemię, musiałby zejść kawałek po słupie. Rozmowa z negocjatorem zaczęła się ok. godz. 8.30. Straż pożarna położyła specjalne poduszki ratownicze. Przed godz. 11.00 mężczyzna zdecydował się na skok- relacjonuje nasz rozmówca.
Policja zastrzega, że nie będzie ujawniać powodów, dlaczego mężczyzna wszedł na słup.
Było to i jest przedmiotem ustaleń, natomiast powodów i tak nie będziemy wskazywać. mamy tutaj do czynienia z tragedią rodziny. Nie będziemy ujawniać dlaczego ten mężczyzna zdecydował się na ten krok, chyba że prokurator zdecyduje się na ujawnienie szczątkowych informacji- powiedział st. sierż. Rajski.
Policjant potwierdził, że brak prądu w mieście wiąże się z ich poranną akcją.
Można te dwie sprawy połączyć. Był mały paraliż komunikacyjny we Wrocławiu w związku z tym, że tramwaje nie kursowały na liniach, stąd spore utrudnienia. Policjanci robili co mogli, żeby było to jak najmniej dolegliwe dla mieszkańców, kierowali ruchem w centrum i w pobliżu miejsca zdarzenia. To były godziny porannego szczytu, kiedy wszyscy jechali do pracy i szkoły- poinformował Rajski.
pc/tuwroclaw.com