Panie Januszu Pan się nie boi….
fot. Janusz Piechociński (Facebook)
Wybór Janusza Piechocińskiego na prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego jest nie lada niespodzianką. Jeszcze większą jest deklaracja nowego szefa PSL, że nie zamierza wchodzić do rządu…
Janusz Piechociński od lat był niespełnioną nadzieją polskiej infrastruktury. Niespełnionym, bo nigdy nie dane było mu pokierować resortem, którego szefowie wywodzący się z Platformy Obywatelskiej byli klasą dla samych siebie – arogancji, niekompetencji, partyjniactwa i kolesiostwa. Czy zatem – wbrew deklaracjom samego zainteresowanego pojawia się szansa na zmianę w resorcie?
Nasze środowisko nigdy nie ukrywało krytycznego stosunku do rządzącej koalicji. Mimo to staraliśmy się oddzielać nasze sympatie polityczne od oceny działań Cezarego Grabarczyka i Sławomira Nowaka. Wbrew temu co niektórzy nam zarzucają nie jesteśmy niewolnikami politycznych podziałów. Obca nam jest logika wyrażająca się powiedzeniem „im gorzej tym lepiej”. Chcemy dostrzegać i dostrzegamy różnice wśród polityków rządzącej koalicji. Zwłaszcza (jak w przypadku urzędującego ministra transportu i Janusza Piechocińskiego), jeśli różnica jest już nie tyle ewidentna, co wręcz rażąca. Jeżeli zatem w ramach tej koalicji jest szansa na pozytywne zmiany, to pierwsi będziemy je wspierać.
Dlatego gorąco i głośno chcemy namawiać pana Janusza na objęcie kierownictwa resortu transportu – w imię przełamania bezradności, indolencji, niekompetencji, w imię ratowania zagrożonych inwestycji i przeznaczonych na ich realizacje środków unijnych. W imię ukrócenia bezkarności rozpanoszonych w resorcie partyjniacko-kolesiowskich sitw, zastąpienia kompetentnymi działaniami pijarowskich obiecanek.
Nie wiemy, ale domyślamy się jak trudna jest sytuacja w resorcie transportu. I po ludzku współczuć możemy każdemu kto w takiej sytuacji stoi przed trudna decyzją objęcia jego kierownictwa. Ale w tym konkretnym przypadku rezygnacja z objęcia teki to narażenie na szwank zasłużonej marki kompetentnego fachowca; bo kto się boi porażki w trudnych czasach i w łatwych sukcesu nie osiągnie. Życzliwie kibicując panu prezesowi chcielibyśmy zatem mu zadedykować strawestowane słowa słynnej piosenki Kazika Staszewskiego o jego poprzedniku i rywalu: „panie Januszu, pan się nie boi…”.
Redakcja naKolei.pl{jcomments on}