Stadler nie dostarczy dwóch Flirtów dla Kolei Mazowieckich w tym roku. A takie były pierwotne deklaracje i założenia.
Mimo że pierwsze jednostki zostały przez Stadlera wyprodukowane to nadal nie mają one dopuszczenia do ruchu. A to oznacza, że nie zabiorą pasażerów w tym roku. Nie jest również znana konkretna data wyjazdu nowych składów na tory, bo przewoźnik jest wyjątkowo powściągliwy w komunikowaniu problemu. Podaje jedynie dość ogólnikowe terminy.
Jeszcze kilka miesięcy temu Koleje Mazowieckie informowały, że „realizacja dwóch pierwszych umów wykonawczych na dostawę kolejno sześciu i dwunastu nowoczesnych elektrycznych zespołów trakcyjnych typu FLIRT najnowszej generacji, zamówionych przez Koleje Mazowieckie przebiega zgodnie z planem. Zgodnie z harmonogramem pierwsze dwa pojazdy z pierwszego zamówienia, podpisanego w dniu 7 maja 2018 r., mają zostać dostarczone jeszcze w tym roku. Rzeczywistość okazała się nieco inna i dziś już wiadomo, że termin ten znacznie się przesunie. Harmonogram bowiem nieco się posypał.
Pytamy o opóźnienia
Rzeczniczka prasowa Kolei Mazowieckich na pytanie portalu Nakolei.pl o powody takiego opóźnienia odpowiedziała bardzo lakonicznie, nie wdając się w szczegóły. „Uprzejmie informuję, że wdrożenie do eksploatacji nowych pojazdów planowane jest w pierwszym półroczu 2020 r. Odnośnie przyczyny opóźnienia proszę o kontakt z producentem” – napisała Donata Nowakowska.
Portal Nakolei.pl skontaktował się zatem z producentem. I udało uzyskać się nieco więcej szczegółów, choć nie padły konkretne terminy. „Niezawodność i bezpieczeństwo naszych pojazdów są dla nas najwyższym priorytetem. Intensywnie pracujemy nad projektem i dokładamy wszelkich starań, aby dostarczyć Kolejom Mazowieckim i pasażerom na Mazowszu nowoczesne pojazdy najwyższej jakości. W trakcie realizacji zamówienia zaistniały okoliczności niezależne od nas, które miały wpływ na harmonogram realizacji projektu. Są one w szczególności związane ze zmianami w przepisach prawa i normach, a także ograniczonymi możliwościami testowania pokładowych urządzeń systemu ETCS w Polsce na poziomie wymaganym kontraktem, co znacząco wpłynęło miedzy innymi na wydłużenie procedury uzyskania zezwolenia na dopuszczenie do eksploatacji pojazdu kolejowego zgodnego z TSI. Pracujemy nad możliwie najszybszym zakończeniem projektu i pozostajemy w tym obszarze w ścisłym, konstruktywnym dialogu z naszym klientem” – wskazała Marta Jarosińska, rzeczniczka prasowa Stadlera.
Odstąpienie od umowy, bo jest opóźnienie?
Mając w pamięci niedawne wydarzenia, związane z umową, jaką SKM Warszawa zawarła z PESĄ, a następnie od niej odstąpiła, można zadać pytanie czy także i w tym przypadku są podstawy, aby Koleje Mazowieckie zakończyły współpracę ze Stadlerem, przynajmniej w zakresie pierwszej umowy wykonawczej? A ta – przypomnijmy – obejmuje sześć jednostek. Całość zamówienia to natomiast 71 pociągów.
Opóźnienia w dostawie pierwszych dwóch Flirtów należy zatem określać na co najmniej 2 miesiące, bardziej realne szacunki to 3 miesiące, a więc około 90 dni. Tymczasem opóźnienie w dostawie pierwszego składu dla SKM Warszawa w przypadku PESY wynosiło, w momencie odstąpienia od umowy przez stołecznego przewoźnika wynosiło 87 dni.
Opóźnienia w dostawach taboru notuje większość producentów. W warunkach polskich kilka miesięcy to jak się okazuje z jednej strony „dużo” – jak w przypadku SKM Warszawa, z drugiej zaś „nieco później” – jak w przypadku Kolei Mazowieckich. Na dzień dzisiejszy nie należy chyba spodziewać się, że mazowiecki przewoźnik odstąpi od umowy ze Stadlerem. W tym kontekście krzywdzące wydają się natomiast działania SKM Warszawa, która w podobnych okolicznościach podjęła taką a nie inną decyzję. Oczywiście każdy przypadek należy analizować osobno, ale jak się wydaje odstąpienia od umowy z powodu niecałych 3 miesięcy opóźnienia to jednak działania sporadyczne. Na PESĘ jednak trafiło.
Testy rozpoczęte
Poszukując analogii między wskazanymi zamówieniami należy zaznaczyć, że obaj producenci (i Stadler i PESA) wyprodukowali już pierwsze składy, obaj też ruszyli z testami i procedurami dopuszczeniowymi. Na tę chwilę trudno prognozować jak dalej potoczą się losy mazowieckich Flirtów i ile jeszcze zajmie ich certyfikowanie. Żadna bowiem ze stron na ten temat nie wypowiada się, przy czym trzeba pamiętać, że homologacja to zadanie dla producenta. Zaistniała sytuacja pokazuje jednak, że opóźnienia to nie tylko „przypadłość” PESY, ale także innych producentów. Dość powiedzieć, że te notowane chociażby przez Alstom w Niemczech liczone są w latach, a nie dniach, jak ma to miejsce w Polsce. Ten sam producent zaliczył też opóźnienia w dostawach Pendolino dla PKP Intercity.
Przesunięcia terminów dostaw nie są też niczym nowym dla Stadlera, by przypomnieć, że zanotował je przy dostawach składów Flirt i GTW (w latach 2007 – 2009) dla niemieckiego prywatnego przewoźnika Eurobahn. Dostawy były opóźnione o rok. Kolejny raz zdarzyło się to w latach 2010 (umowa) – 2013 (dostawy) przy realizacji zamówienia na piętrowe składy KISS dla CFL, które miały kursować w Luksemburgu i Niemczech.
Przykłady te można mnożyć. Nasi południowi sąsiedzi ze Skody do dziś nie uporali się z homologacją piętrowych składów dla DB. Opóźnienia w dostawach taboru nie są więc niczym nadzwyczajnym i zdarzają się właściwie wszystkim europejskim graczom. Taka już rola przewoźników, aby uzbroić się w cierpliwość i ewentualnie naliczać kary za nieterminowa dostawy taboru.
Zderzenie z przepisami
Zarówno Stadler, jak i PESA, zderzyli się w trakcie homologowania swoich pojazdów z okolicznościami od nich niezależnymi, jak wskazała Marta Jarosińska, związanymi m.in. ze zmianami przepisów, co wydłużyło czas potrzebny na homologację. W tym kontekście powraca pytanie czy aby warszawska SKM nie postąpiła zbyt pochopnie odstępując od umowy z PESĄ, mając przecież świadomość, że pierwszy pojazd został już wyprodukowany, kolejne były w produkcji, zaś z deklaracji bydgoskiej firmy jasno wynikało, że całość zamówienia zostanie wykonana przed terminem? Informacje przekazywane jeszcze niedawno przez firmę z Bydgoszczy w kontekście Elfów dla SKM Warszawa są bowiem zbieżne z tym, co teraz komunikuje Stadler w odniesieniu do Flirtów.
Jak się wydaje w przypadku umowy Kolei Mazowieckich ze Stadlerem obie strony mają za dużo do stracenia, pamiętając jak producentowi zależało na zdobyciu tego zamówienia. Patrząc jednak na wydarzenia z ostatnich miesięcy największym przegranym może okazać się SKM Warszawa, która nie pozyska nowych pociągów, mimo deklaracji, że chce ponownie rozpisać przetarg na dostawę taboru. Nawet jeśli tak się stanie to ich dostawa znacznie odwlecze się w czasie.