350 osób wciąż mieszka w hotelach po ubiegłorocznej katastrofie budowlanej podczas budowy kolejowego tunelu w centrum Łodzi. I nie wiadomo, kiedy wrócą do domów. Pocieszające dla nich jest tylko to, że wykonawca inwestycji zapewnia, iż wyremontuje na swój koszt wszystkie mieszkania.
300 dni w hotelach. Losem mieszkańców uszkodzonych budynków zajęli się posłowie z sejmowej Komisji Infrastruktury. Ponad czterogodzinna dyskusja była momentami gorąca, a emocji nie kryli zwłaszcza przedstawiciele mieszkańców, którzy we wrześniu ub. roku musieli opuścić swoje mieszkania i dotąd żyją w hotelach.
Tarcza naruszyła budynki
Problemy mieszkańców wynikają z prac tarczy TBM o średnicy aż 13 metrów, która w centrum miasta drąży tunel kolejowy w kierunku stacji Łódź Fabryczna. We wrześniu 2024 roku w trakcie prac naruszona została konstrukcja budynku przy ulicy 1 Maja 23. Część obiektu się zapadła, zniszczeniu uległo kilka kondygnacji kamienicy i jedna z oficyn. Wszystkich mieszkańców ewakuowano, podobnie jak z pobliskiej kamienicy 1 Maja 21, która osiadła o kilkadziesiąt milimetrów. Mieszkania opuścili także ludzie z kamienicy przy ul. 1 Maja 19. Taki sam los spotkał lokatorów z budynku przy ul. Próchnika 44, która przylega do budynków z ul. 1 Maja. W efekcie 350 osób opuściło swoje mieszkania i do tej pory mieszkają w hotelach.
Marcin Mochocki, członek zarządu, dyrektor ds. realizacji inwestycji w PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., tłumaczył, że ta sytuacja wynika z tego, iż dopiero w maju zakończył swoje postępowanie na miejscu katastrofy nadzór budowlany. Teraz trzeba zabezpieczyć budynki. Mochocki przeprosił mieszkańców, że ta sytuacja tak długo trwa, ale argumentował, że kluczowe jest bezpieczeństwo życia ludzkiego. I bezpieczeństwo lokalnej zabudowy. Tarcza zresztą ma cały czas przestój i nie wiadomo, kiedy wróci do drążenia tuneli. Kłopoty w Łodzi wynikają niestety z charakteru zabudowy miasta.
To jedyna w kraju inwestycja budowy tunelu o bardzo dużej średnicy pod zabudową miejską, która powstała wiele lat temu według innych standardów technicznych niż w budynkach, które są stawiane współcześnie – tłumaczył Marcin Mochocki.
Życie w hotelach
300 dni w hotelach. Przedstawiciele mieszkańców, którzy wzięli udział w posiedzeniu Komisji Infrastruktury, przypomnieli, że niektórzy już od 296 dni żyją w hotelach. Choć obiecywano im na początku, że wyprowadzka potrwa najwyżej kilkanaście dni. Dlatego zabrali ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, a prawie wszystko zostawiali w mieszkaniach, do których nie mogą wejść. Takie życie wiąże się z wieloma niedogodnościami, które obciążają rodziny psychicznie. W części z nich żyją osoby z niepełnosprawnościami, których stan zdrowia się pogarsza przez brak własnego domu
Ludzie pytali też o swoją przyszłość.
Jak państwo sobie wyobrażacie powrót do mieszkań? One nie nadają się do zamieszkania, są zawilgocone, zagrzybione, ściany popękane, podłogi falują. Tam nie da się żyć. Do wyrzucenia nadają się ubrania, meble, sprzęt AGD – mówili mieszkańcy.
I narzekali na postępowanie firm ubezpieczeniowych, które nie chcą im wypłacić odszkodowań. Żądają bowiem od mieszkańców faktur i rachunków na potwierdzenie posiadanych ruchomości. Nawet jak ktoś ma takie dokumenty, to i tak leżą one w opuszczonych lub zawalonych mieszkaniach. Poza tym, ubezpieczyciele w praktyce w ogóle odmawiają wypłat pieniędzy, powołując się na to, że mamy do czynienia ze szkodami górniczymi. A tym powinny się zająć władze państwa.
Miasto nas zostawiło
300 dni w hotelach. Łodzianie wskazywali także na brak zainteresowania ich losem ze strony łódzkiego samorządu.
Miasto się od nas odsunęło. Prezydent Hanna Zdanowska od nas się odsunęła, mówi, że to nie jest inwestycja miejska. No to my nie jesteśmy mieszkańcami Łodzi. Po co w takim razie mamy płacić podatki w Łodzi? – relacjonowali rozgoryczeni mieszkańcy.
I podawali przykłady – ich zdaniem – bezduszności władz miast. Otóż, rodziny, które od wielu miesięcy nie mieszkają w swoich domach, nadal muszą płacić podatki od nieruchomości. Ludzie składali wnioski o zawieszenie płatności, ale miasto je odrzucało. Podobnie jest z czynszami i innymi rachunkami za eksploatację lokali.
Słowa mieszkańców, ich odczucia, potwierdziła poseł Agnieszka Wojciechowska van Heukelom (PiS). Jej zdaniem lokalne władze rzeczywiście nie interesuje się losem mieszkańców.
Z mieszkańcami nie spotkała się ani prezydent miasta, ani marszałek województwa, ani wojewoda, a to kobiety. Sytuacja jest jak z powodzianami, gdy duża grupa ludzi została pozbawiona dorobku życia – stwierdziła poseł Agnieszka Wojciechowska van Heukelom.
Co więcej, parlamentarzyści zarzucali władzom Łodzi, że nie zapewniły ludziom mieszkań zastępczych. Twierdzili nawet, że miasto takie lokale co prawda dawało, ale wymagały one wszystkie remontu. Co więcej, samorządowi urzędnicy postulowali, aby lokale wyremontował na swój koszt wykonawca inwestycji. Miałby on zresztą odnowić więcej mieszkań niż było potrzeba, a „nadwyżkę” chciało przejąć miasto.
Wyremontujemy mieszkania
Jak by tego było mało, nienajlepsza jest w tym kontekście też sytuacja wykonawcy tunelu. Za budowę odpowiada konsorcjum Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego (PBDiM) oraz Energopol Szczecin. Ta druga firma jest w upadłości, więc w praktyce wszystkie obowiązki spadają na PBDiM.
Mariusz Serżysko, członek zarządu PPDiM, poinformował posłów i mieszkańców Łodzi, że to jego firm płaci za hotele, gdyż od tego obowiązku też się uchylają ubezpieczyciele. Od września te koszty wyniosły prawie 20 mln zł, gdyż miesięcznie na konto hoteli PPDiM przelewa prawie 2 mln zł.
Co więcej, Mariusz Serżysko zapewnił mieszkańców, że spółka nie pozostawi ich własnemu losowi. I zadba o to, aby wszyscy wrócili do bezpiecznych lokali.
Będziemy remontować mieszkania. Po to była wcześniej robiona inwentaryzacja wszystkich lokali na trasie budowy tunelu. Jeśli będzie potrzebny remont generalny, to go wykonamy, aby wszyscy mogli bezpiecznie wrócić do mieszkań – powiedział Mariusz Serżysko.
Co dalej z budową?
PKP PLK i wykonawca zapewniają o kontynuacji budowy tunelu kolejowego. Inwestycja jest już i tak znacznie opóźniona. Marcin Mochocki przypomniał, że umowa na budowę została podpisana w 2017 roku, a w 2021 roku tunel miał być gotowy. Ale od początku były kłopoty z drążeniem przy użyciu dużej tarczy, bo prace przy czterech wąskich tunelach, jednotorowych, przebiegają o wiele sprawniej. Potem padał termin koniec 2026 roku jako moment uruchomienia pociągów pod Łodzią, ale i on jest teraz nierealny.
Nie ma na razie wniosku o zmianę terminu zakończenia budowy. Nowy harmonogram powstanie po tym, jak wznowi drążenie duża tarcza – stwierdził Marcin Mochocki.
W trakcie dyskusji sejmowej padały sugestie, że błędem była decyzja z lat 2011-2012 o tym, aby główny tunel kolejowy drążyła tarcza o średnicy aż 13 metrów. Taki wymóg pojawił się więc w ogłoszeniu przetargowym i taką technologię zastosował wykonawca. Duża tarcza TBM spowodowała jednak o wiele większe drgania, niż gdyby to zadanie wykonywały dwie mniejsze maszyny. Teraz już nie da się tego zmienić, ale jest szansa, że wkrótce tarcza wznowi pracę.
Duża TBM wykonała już 1350 m tunelu, do pokonania pozostał dystans o długości 980 m. To dwa odcinki: od ul. 1 Maja do stacji Śródmieście – około 450 m i drugie tyle od Śródmieścia do Łodzi fabrycznej.
A finanse?
PKP PLK ma świadomość, że problem jest także finansowanie opóźnionej inwestycji. Dlatego inwestor wypłacił wykonawcy kwotę wynikającą z waloryzacji kontraktu. Może ona wynieść 10% wartości umowy. Ale przedstawiciele PPDiM wskazywali, że jest to niewielka suma, gdyż wyniosła 120 mln zł. To niewielkie środki, bo jak tłumaczył Mariusz Serżysko, od 2021 roku tylko płaca minimalna wzrosła o 112%, a ceny prądu o 386%. Zastrzegł, że nie jest to wina zamawiającego, który nie ma przecież na to wpływu. Tym niemniej wywołuje to pewne perturbacje po stronie wykonawcy.
Tym niemniej, PKP PLK jest gotowa wypłacić kolejne pieniądze w ramach waloryzacji.
Waloryzacja wymaga przygotowania rzetelnej argumentacji, kalkulacji kwot rzeczywiście należnych wykonawcy. Te prace trwają przy udziale Prokuratorii Generalnej. W drugiej połowie tego roku dowiemy się, o jaką kwotę chodzi – powiedział Marcin Mochocki.
Budowa łódzkiego tunelu to długa i skomplikowana inwestycja, o ogromnych szkotach finansowych i społecznych. Ale jest to także dobry poligon doświadczalny dla spółki CPK, która przecież planuje budowę kolejnego tunelu pod Łodzią dla Kolei Dużych Prędkości. CPK ma szansę uniknąć tych wszystkich kłopotów, jakie widzimy na obecnie prowadzonej budowie.
Komisja Infrastruktury na pewno wróci do sprawy budowy tunelu, a zajmie się zwłaszcza sytuacją mieszkańców. Niewykluczone, że takie posiedzenie odbędzie się w Łodzi. Zwłaszcza, że opozycja oczekuje, że na takim posiedzeniu będą przedstawiciele rządu. Posłowie opozycji mieli bowiem pretensje do przewodniczącego Mirosław Suchonia (Polska 2050), że nie zaprosił na wczorajsze obrady ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka.

